Chora dziewczynka znalazła kochający dom

Ponad 12 lat niepełnosprawna Ania jest w rodzinie Romana i Jolanty Habdasów z Gorzowa Wielkopolskiego. Małżeństwo przyjęło czteroletnią dziewczynkę do swojego domu, otaczając opieką a nade wszystko miłością, za którą Ania codziennie im się odwdzięcza pięknym uśmiechem i delikatnością. Ania 1 grudnia skończyła 16 lat.

Dziewczynka nie mówi, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych. O tym, że coś w danym momencie jej dolega, choćby ból głowy, sygnalizuje palcem dotykając policzka. Wtedy rodzice wiedzą, że dzieje się coś niekomfortowego.

– Ania jest bardzo pogodna i potrafi zachować się jak prawdziwa dama i  stwierdzi l pan Roman i zademonstrował wraz z Anią powitanie. Podając jej rękę powiedział: całuję twoją dłoń. Wtedy dziewczynka, nieuczona przez nikogo, z gracją wielkiej damy, wytwornie uniosła ją do całowania. Wyglądało to uroczo.

– Jak to się stało, że Ania znalazła się w  waszej rodzinie? – zapytałam. –  To było działanie Pana Boga. Wcześniej nigdy bym nie pomyślał, że aż  tak może się zmienić życie dwojga ludzi po pięćdziesiątce – podkreślił.

Wcześniej wychowywali trójkę dzieci, córkę i dwóch synów, a po dziesięciu latach urodziła się kolejna córka. – Kiedy przyjęliśmy do domu Anię – mówi Roman, byliśmy z żoną w wieku 56 lat, a nasza najmłodsza córka Zuzia kończyła liceum ogólnokształcące. Dwoje starszych miało już własne rodziny, a syn od pięciu lat mieszkał w Irlandii.

Najbardziej ciekawiło mnie, w jaki sposób Habdasowie odczytali wolę Bożą, że Ania ma pozostać właśnie z nimi.

– To jest pewna historia – zaczął opowiadać Roman. – Jolanta pracowała w gorzowskim Domu Małego Dziecka przy ul. Kazimierza Wielkiego. Ania trafiła tam ze szpitala po urodzeniu. Jej mama biologiczna nie była w stanie się nią zająć z powodu upośledzenia intelektualnego, a ojca nie było. Dziewczynka  trafiła do domu dziecka na oddział, na którym pracowała Jola i ona została na czas pobytu w nim Ani opiekunem prawnym. Nadszedł niestety czas rozwiązania placówki z najmłodszymi wychowankami (wymogi UE)  i dzieci trzeba było przekazać do adopcji czy rodzin zastępczych. Wcześniej Jola zadbała, aby Anię ochrzczono i została jej chrzestną. Wiele prób znalezienia dla Ani domu, okazało się daremne. Potencjalne małżeństwa przeglądając karty chorobowe dziewczynki rezygnowały z opieki nad nią. Lekarze twierdzili, że Ania nigdy nie będzie chodziła, a poza tym miała wiele innych schorzeń. Łącznie była pod kontrolą jedenastu specjalistów. W ostateczności zadecydowano, że jeśli nikt Ani nie przygarnie, to dziewczynka trafi do, prowadzonego przez siostry zakonne gdzieś na Podkarpaciu, Domu Pomocy Społecznej.

W 2012 roku Roman Habdas wraz Jerzym Gąsiorkiem, plastykiem, rzeźbiarzem i poetą pojechali do Wilna do s. Michaeli Rak, byłej szefowej Hospicjum św. Kamila w Gorzowie Wielkopolskim. Zakonnica tworzyła wtedy nowe hospicjum na Litwie. Gorzowski rzeźbiarz – Jerzy Gąsiorek „Gąsior” tworzył asamblażową „Drogę Krzyżową” dla tej placówki a Roman Habdas uzupełnił całość rozważaniami modlitewnymi. Na wiosnę pojechali, aby tę Drogę Krzyżową tam założyć.  

Podczas pożegnalnej kolacji s. Michaela Rak zapytała Romana: – A co słychać u żony, co ona robi, czym się zajmuje? – Opowiedziałem, że teraz przeżywa sytuację w swojej pracy w domu dziecka. Ciągle opowiada o dziewczynce, której nikt nie chce wziąć do rodziny i bardzo to przeżywa – wyjaśnił. 

A siostra wypaliła: – Wy się nie zastanawiajcie, to wy ją bierzcie. Ludzie pomogą, Pan Bóg pomoże! – Siostro my mamy już po 56 lat, czwórkę dzieci swoich wychowaliśmy, mamy kilkoro wnucząt, to już nie czas dla nas. A Siostra powtarzała swoje: – Wy ją bierzcie! – Ja wtedy żadnej decyzji nie podjąłem, ale w głowie mi całą drogę powrotną dudniło: – A może powinniśmy? Mamy czwórkę zdrowych swoich dzieci, a co by było gdyby…, myśli się kłębiły. Jednak po powrocie do domu nic żonie nie opowiedziałem – przyznał Roman.

Upłynęły prawie dwa miesiące. A ja w tym czasie byłem na sezonowej umowie w Wodociągach, gdzie pracowałem jako pomocnik palacza. Tam na nocnych zmianach, kiedy w piecu huczało, pisałem prozę, z której w 2015 roku złożyłem książkę „Mały Paryż”z wątkami dotykającymi historii Ani. I kiedyś podczas naszej porannej kawy, a ja i żona szliśmy do pracy na popołudniową zmianę, Jola dostała telefon z pracy z informacją, że kolejne małżeństwo zrezygnowało z przyjęcia dziewczynki, wtedy zapytałem: – Może my byśmy ją wzięli?  Ja zrezygnuję w jakimś stopniu z tego swojego wędkarstwa, z uczestnictwa w zawodach, ze spotkań literackich. Wtedy Jola powiedziała, że cały czas o tym myślała ale nie śmiała mi powiedzieć.

– Jeśli ty tak myślałaś i ja tak myślę, to już się nie zastanawiajmy, bo jesteśmy gotowi na to, a jeśli będziemy myśleć do jutra, to będzie wiele powodów przeciw. Dopijaliśmy kawę a łzy nam do tych filiżanek spływały, bo to nie była łatwa rozmowa – opowiada pan Roman.

– Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do placówki do pani dyrektor, która gdy usłyszała o naszej decyzji powiedziała: – Pani Jolu my wszyscy wiedzieliśmy, że to pani ją weźmie.

– Ze względu na nasz wiek zaproponowano nam zamiast adopcji rodzinę zastępczą. Aby tak się stało wszystkie nasze dzieci także musiały wyrazić zgodę. I wyraziły. Zuzia kończyła wtedy liceum i szła na studia.  A my, mimo że żona zawodowo była przygotowana do opieki nad dziećmi, także musieliśmy przejść kolejne kursy.  I tak już 12 ponad lat Ania jest z nami – dodaje.

Roman Habdas – gorzowski literat urodził się 25 grudnia 1956 roku w Mosinie koło Poznania. Z zawodu jest technikiem technologii żywienia i mistrzem kelnerskim. Do Gorzowa przyjechał za żoną w 1978 roku. Habdas, indywidualny spinningowy mistrz Polski i członek kadry narodowej w tej dyscyplinie (1991-1993) publikował artykuły i wiersze w prestiżowych pismach wędkarskich i lokalnej prasie. Jako amator filmowiec tworzył etiudy, osiągając konkursowe ogólnopolskie sukcesy. Przede wszystkim jest, jak mówi, wędkarzem a poetą tak z boku… Zadebiutował w 1995 roku tomikiem wierszy pt. „ W ramionach Drawy”. W latach 1989 do 2018 należał do Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury a w latach 2007 do 2024 do Związku Literatów Polskich. Wyróżniony odznaczeniem „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Wanda Milewska Fot. Archiwum domowe Państwa Habdasów

Miejsce na Twoją reklamę!

guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Opublikuj post: