Eksperyment nieudany

Leżał na trawie tuż przy chodniku w samym centrum miasta. Ludzie mijali go obojętnie, nie reagowali przypuszczając, że jest pod wpływem alkoholu. Na szczęście był to tylko eksperyment. Niepokoi jednak brak empatii wobec mężczyzny, który mógł przecież zasłabnąć i potrzebować pomocy medycznej

W centrum Kołobrzegu, obok parkowej ławki na Skwerze Pionierów pojawił się pozorant, którego zadaniem było odegranie szczególnej scenki. Miał  leżeć bez ruchu – było to eksperymentem przygotowanym przez Stowarzyszenie Paramedic. Celem było zbadanie, ilu przechodniów zatrzyma się, by sprawdzić czy człowiek leżący przy chodniku potrzebuje pomocy. Ten szczególny test prowadzono przez kilkadziesiąt minut i, jak zanotowali organizatorzy, spośród 41 osób, które przeszły obok leżącego, tylko pięć postanowiło zareagować. Reszta przeszła obojętnie. Większość przechodniów minęła leżącego mężczyznę bez żadnej reakcji. Średni czas, po którym ktoś podjął interwencję to 9 minut. To by było zbyt późno, aby – gdyby sytuacja miała miejsce naprawdę – uratować życie. Jak obliczono – całkowita skuteczność społecznej reakcji wyniosła zaledwie 12,2 procent.

Ratownicy ze Stowarzyszenia Paramedic podkreślają, że nie można z góry zakładać, że osoba leżąca  po prostu śpi czy też jest pod wpływem alkoholu.

Każda minuta zwłoki może oznaczać tragedię. Myślenie, że być może ktoś inny pomoże bywa tragiczne w skutkach podkreśla jeden z organizatorów akcji. Jak się dowiedzieliśmy, ten eksperyment miał wykazać, jak łatwo przyzwyczajamy się do obojętności w przestrzeni publicznej.

Choć sytuacja była pozorowana, jej przesłanie jest jak najbardziej realne.  Zadaniem kołobrzeskiego testu było wzbudzenie refleksji, czy potrafimy zatrzymać się choć na chwilę i zainteresować drugim człowiekiem. Odpowiedź nie napawa optymizmem.

To był tylko eksperyment, ale podobna sytuacja może spotkać każdego z nas np. osobę chorą na cukrzycę, której spadnie cukier i zapadnie w śpiączkę. Skąd się bierze podobna znieczulica? Jak usłyszeliśmy od tych, którzy nie zareagowali – zbyt często pomoc wiąże się z problemami dla pomagającego. Agresja, oskarżenia o kradzież, konieczność zeznawania jako świadek, czy też po prostu strata czasu. Często taka próba interwencji jest traktowana jako wtrącanie się w nie swoje sprawy– mówi nam młody kołobrzeżanin, który miał już problemy związane z niechcianą – jak się  później okazało – pomocą.

W czasie letnich wakacji do naszego miasta przyjeżdża też  sporo osób bezdomnych, które pod wpływem alkoholu (na zdjęciu prawdziwa scenka z ulic Kołobrzegu – choć jest to zdjęcie ilustracyjne) podobnie – jak pozorant biorący udział w eksperymencie –  leżą na chodniku, a po obudzeniu reagują agresją.

– Żyję już dość długo i przez ten czas nigdy nie widziałem leżącego człowieka z przyczyn medycznych. Na ogół byli to ludzie po  prostu pod wpływem alkoholu, którzy po jakimś czasie wstawali i szli dalej. Nie mam obowiązku, by chodzić po ulicach i zbierać wszystkich pijanych – najczęściej w fatalnym stanie higienicznym. Wiem, że to też ludzie którzy potrzebują jakiejś pomocy, ale po prostu nie czuję powołania –  argumentuje inny mieszkaniec kurortu. – Nie musisz robić sztucznego oddychania. Dużo zrobisz już jak się po prostu zainteresujesz i zadzwonisz po odpowiednie służby. To już jest duża pomoc – podpowiadają ci bardziej empatyczni.

Jolanta Wiatr

Fot. Archiwum autorki

Miejsce na Twoją reklamę!

guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Opublikuj post: